W przyszłym roku CPK ma przedstawić docelowy model polskiej sieci kolejowej. Będzie on realizowany analogicznie do prac drogowych prowadzonych konsekwentnie przez GDDKiA. Czy wobec niepewności finansowej uda się utrzymać założenia dokumentu w praktyce?
– Można mieć najfajniejsze idee, koncepcje i projekty, ale jeśli nie będzie na to pieniędzy, nic z tych planów nie będzie – mówił podczas Kongresu Kolejowego w Warszawie Artur Popko, prezes Budimeksu. Zwrócił uwagę, że finansowanie największych inwestycji kolejowych w Polsce jest i w najbliższym czasie nadal ma być uzależnione głównie od dostępności środków zewnętrznych. CPK i PKP PLK będą zaś w pewnym zakresie rywalizować o te same pieniądze z funduszy UE.
W tym kontekście realizacja planów stoi więc, jego zdaniem, pod znakiem zapytania. – Pieniądze się cudownie nie rozmnożą. Są także inne kraje, trzeba przekonać kilkadziesiąt państw, że środki powinny trafić właśnie tutaj – argumentował. Zaznaczył, że mimo wszystko patrzy w przyszłość z nadzieją. Zapewnił też o gotowości jego firmy do realizacji planowanych inwestycji.
CPK: Po raz pierwszy w historii określimy dążenia
Piotr Rachwalski, członek zarządu Centralnego Portu Komunikacyjnego, zwracał uwagę, że dotychczas w historii Polski nigdy nie było spójnej koncepcji rozwoju sieci kolejowej. Tymczasem już w 1993 r. powstał program budowy sieci dróg ekspresowych i autostrad, który niezależnie od zmian rządów konsekwentnie realizowała GDDKiA. Odpowiedzią na ten problem ma być powstający w strukturach CPK
docelowy model sieci kolejowej. – Da to możliwość planowania inwestycji w sposób bardziej racjonalny – przekonywał.
– Mam nadzieję, że w końcu uniezależnimy się od cykli dostępności pieniędzy unijnych, od fal i dołków inwestycyjnych – stwierdził. Spółka chciałaby, by dokument został zatwierdzony w drugim kwartale przyszłego roku. Już teraz Port zakłada przy tym, że do roku 2032 wyda na kolejowy komponent CPK 77 mld zł.
Potrzeba zmian w formule studiów wykonalności?
– Ostatnie 1,5 roku ze względu na znikomą liczbę zamówień na dokumentacje projektowe pokazało, jak istotną rolę spełniają w procesie inwestycyjnym studia wykonalności – przekonywał natomiast Krzysztof Rusiłko z firmy Multiconsult Polska. Mówił, że dawniej sam zastanawiał się nad sensem przygotowywania takich studiów, bo na etapie projektowania i realizacji zawarte w nich założenia ulegają dużym zmianom. Z dzisiejszej perspektywy w kontekście stosowania przez PKP PLK formuły „zaprojektuj i wybuduj” ocenia on, że dokumentacja studialna jest jednak jedynym narzędziem, który daje wykonawcom możliwość kalkulacji cenowej swoich ofert.
Jednocześnie zaproponował on pewne zmiany w formule studiów. Postulował odejście od kierunku uszczegóławiania technicznego takiej dokumentacji na rzecz oparcia się na szczegółowej dokumentacji geologicznej i geodezyjnej. – Pokusiłbym się o stwierdzenie, że może warto już na tym etapie opracować mapę do celów projektowych czy dokumentację geologiczno-inżynierską – mówił. Sugerował także możliwość pozyskiwania decyzji lokalizacyjnej z dużym marginesem terenu mogącego zostać objętym inwestycją. Miałoby to pozwolić na uniknięcie późniejszych problemów podczas realizacji prac